Pierre Rene, Puder matujący z jojobą i minerałami
Jeśli chodzi o pudry do twarzy to raczej nie zmieniam ich często. Kiedy już przywiążę się do jakiegoś to używam go przez długi okres. Tak też miałam w ostatnim czasie z kosmetykiem MaxFactor, który jest ze mną już od ponad pół roku. Jednak w końcu przyszedł czas na drobną zmianę i przyznam Wam, że była ona dobra. Kompaktowego pudru Pierre Rene używam od kilku tygodni i nie dostrzegłam do tej pory w nim żadnej wady. Zacznę może od koloru jaki posiadam, czyli 03 Transparent. Tutaj jak sama nazwa wskazuje kolor ma być transparentny i nawet pomimo złudnego delikatnie beżowego koloru tak właśnie jest. Puder nie ingeruje w kolor podkładu, a tylko matowi naszą skórę. Ja zdecydowanie najbardziej wolę transparentne pudry, nie mam w tedy obawy o to, że coś zmieni odcień na mojej twarzy i będzie to wyglądało co najmniej dziwnie. Skoro wspomniałam już o matowieniu to od razu do niego przejdę. Moja skóra jest mieszana w kierunku suchej, wiec nie mam dużych problemów ze świeceniem się twarzy. Jeśli już takie się pojawia to jest ono w strefie T. Po użyciu pudru nie muszę martwić się o błyszczenie przez długi czas, a przy okazji skóra wygląda naturalnie i zdrowo. Nie sposób też nie wspomnieć o zapachu, który jest delikatny i przyjemny, czego zdecydowanie nie mogłam powiedzieć o tym w pudrze MaxFactor. Całość zamknięta jest w solidnym opakowaniu, w którym znajdziemy także lusterko i puszek do aplikacji produktu.
Cena kosmetyku również nie jest wysoka, ponieważ to ok 16 zł.
Jeśli szukacie fajnego pudru w dobrej cenie to polecam Wam wypróbować ten Pierre Rene, powinnyście być zadowolone tak jak ja. Ze mną zostanie on na dłużej.
A Wy odkryłyście ostatnio jakiś świetny puder do twarzy? Może też używałyście tego i również u Was się sprawdził?
Pozdrawiam :)
Beata